Udział w spółce jawnej – korzyść czy zmartwienie dla spadkobiercy?

Po raz kolejny poruszamy temat dziedziczenia udziałów w spółce jawnej. Temat ten jest kontynuowany, gdyż jest to ciągle popularna forma prowadzenia działalności gospodarczej, która jednocześnie niesie za sobą wiele praktycznych problemów prawnych.

Jak pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich artykułów, zasadą jest rozwiązanie i likwidacja spółki jawnej w razie śmierci któregokolwiek ze spadkobierców. Skutek ten nie wystąpi jednak, gdy umowa spółki przewiduje kontynuowanie działalności spółki z udziałem spadkobierców zmarłego wspólnika. Co może zrobić „nowy” wspólnik, który wstąpił do spółki jawnej w miejsce swojego spadkodawcy,  a nie chce dalej uczestniczyć w tej spółce?

Otrzymanie udziału w spółce jawnej może okazać się dla spadkobiercy nie lada kłopotem, szczególnie jeżeli spółka jawna jest zadłużona. Jako „nowy” wspólnik, spadkobierca zmarłego odpowiada bowiem za długi spółki i to niezależnie od czasu ich powstania. Spadkobierca będzie więc odpowiadał zarówno za długi powstałe przed jego przystąpieniem do spółki, jak również za te powstałe po jego przystąpieniu. W przypadku długów powstałych przed przystąpieniem możliwe jest jedynie ograniczenie kwotowe jego odpowiedzialności, jeżeli przyjął spadek z tzw. dobrodziejstwem inwentarza.

Od momentu przystąpienia do spółki, spadkobierca staje się jednak praktycznie pełnoprawnym wspólnikiem i na normalnych zasadach odpowiada za zobowiązania spółki. Nasuwa się więc pytanie co zrobić, jeżeli spadkobiercy nie odpowiada status wspólnika jawnego?

Najprostszym rozwiązaniem byłoby oczywiście wypowiedzieć umowę spółki i wszcząć proces jej likwidacji. Nie zawsze musi być to jednak korzystne dla spadkobiercy wspólnika, szczególnie jeśli spółka przynosi zyski. Kodeks spółek handlowych daje więc pewien instrument, który pozwala uczestniczyć w zyskach spółki przy jednoczesnym zminimalizowaniu odpowiedzialności za jej długi.

Tym instrumentem jest przekształcenie spółki jawnej w inną spółkę osobową, np. spółkę komandytową. Rożni się ona od spółki jawnej tym, że występują w niej dwa rodzaje wspólników: komplementariusz oraz komandytariusz. Komandytariusz, w odróżnieniu od komplementariusza, co do zasady nie prowadzi spraw spółki ani jej nie reprezentuje. Zarazem jednak jego odpowiedzialność za długi spółki jest znacznie ograniczona.

Spadkobierca zmarłego wspólnika może w przekształconej spółce stać się właśnie komandytariuszem. Jak to zrobić? Przede wszystkim, spadkobierca musi zgłosić spółce jawnej żądanie przekształcenia w spółkę komandytową. Zgłoszenie musi nastąpić w ciągu 6 miesięcy od uprawomocnienia się postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku. Spółka ma obowiązek się do tego żądania przychylić. Jeżeli tego nie zrobi – powinna podjąć uchwałę o rozwiązaniu spółki jawnej i przeprowadzić likwidację.

Podstawową korzyścią dla komandytariusza jest właśnie ograniczenie jego odpowiedzialności za zobowiązania spółki, co nie może mieć miejsca w spółce jawnej. Górną granicę tej odpowiedzialności wyznacza bowiem zapisana w umowie spółki suma komandytowa (np. 2.000 zł). Co więcej, jeżeli komandytariusz wniesie do spółki wkład (np. pieniądze, nieruchomości), to w tym zakresie również nie odpowiada za długi spółki. Jeżeli więc spadkobierca wniesie do przekształconej spółki wkład o wartości co najmniej równy zapisanej sumie komandytowej, to w ogóle nie będzie on ponosił tej odpowiedzialności.

Reasumując, przekształcenie spółki jawnej w spółkę komandytową może być komfortowym rozwiązaniem dla spadkobiercy wspólnika jawnego. Wydaje się to być szczególnie korzystne, gdy spadkobierca chce kontynuować działalność swojego ojca, męża itd., ale nie chce ponosić tak surowej odpowiedzialności jak jego spadkodawca